Projekt budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej jest zawieszeniu – przyznał w rozmowie w radiu RMF FM minister energii Krzysztof Tchórzewski.Jak dodaje, projekt może nawet zostać ostatecznie porzucony. Do tej pory pochłonął już około 200 milionów złotych.
To, czy rząd Beaty Szydło będzie budował elektrownię jądrową, zależy od pieniędzy. Minister energii przyznaje, że w tej chwili szybko potrzebujemy dodatkowych elektrowni. Według niego, za te same środki można zbudować trzy elektrownie tradycyjne, albo jeden blok atomowy.
– Z punktu widzenia efektywności ekonomicznej jednoznacznie wygrywają bloki tradycyjne. Z punktu widzenia wymogów klimatycznych wyraźnie sytuację w kraju by nam poprawiła elektrownia jądrowa. Tu ja muszę podjąć decyzję. Tu nie ma ideologii – podkreśla minister Krzysztof Tchórzewski.
Jednak nawet jeśli elektrownia jądrowa powstanie, to nie ma szans by finansował ją budżet państwa. Pieniądze muszą znaleźć państwowe spółki.
Tchórzewski zapowiedział, że decyzja o ewentualnej budowie elektrowni jądrowej zostanie podjęta do końca br.
Przypomnijmy, że kilka dni temu szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk przyznał, że budowa elektrowni jądrowej to punkt sporny między różnymi resortami.
– W Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju (SOR) jest zapis otwarty, że rozwój technologii jądrowej i fizyki jądrowej nas interesuje. Nie ma tam natomiast jednoznacznego zapisu o budowie elektrowni atomowej – mówił Henryk Kowalczyk.
źródło: wnp.pl