Dziesięć państw z Afryki planuje budowę elektrowni jądrowych. Na dostawy swoich technologii liczy oczywiście Francja oraz Rosja i Chiny. Afryka musi rozwijać swoją energetykę, ponieważ miliony mieszkańców kontynentu nie ma dostępu do energii elektrycznej.
Eksperci podkreślają, że energia jest kluczową kwestią dla Afryki. Wraz z rosnącą liczbą ludności, ogromnymi potrzebami rozwoju gospodarczego i infrastruktury, wszystkie kraje kontynentu stoją w obliczu rosnącego zapotrzebowania na energię elektryczną.
Państwa Afryki inwestują we wszystkie możliwe źródła wytwarzania energii elektrycznej, a więc w elektrownie węglowe, energetykę słoneczną, farmy wiatrowe i elektrownie wodne. Jedną z rozważanych technologii jest także energetyka jądrowa.
– Energetyka jądrowa jest silnym symbolem władzy i nowoczesności, posiadanie elektrowni jądrowej ma na celu zademonstrowanie dobrej sytuacji ekonomicznej, stabilności i poziomu rozwoju – czytamy na portalu rfi.fr.
Przytoczono szacunki mówiące, że w Afryce do roku 2050 trzeba wybudować elektrownie o łącznej mocy 160 GW. Do tego czasu populacja kontynentu wzrośnie do 2 miliardów z obecnych ok. 1,3 miliarda.
Na przykład w Afryce subsaharyjskiej prawie 57 proc. ludności nie ma dostępu do elektryczności.
Afryka ma także inny poważny atut – na jej terenie znajduje się ok. 20 proc. światowych zasobów uranu. Blisko 34 kraje afrykańskie posiadają mniejsze lub większe zasoby uranu, jego kopalnie działają m.in. w RPA, Malawi, Namibii i Nigrze.
W artykule rfi.fr zwrócono uwagę, że Niger to jeden z najmniej zelektryfikowanych krajów na świecie, a ma czwarte co do wielkości zasoby uranu na świecie.
Na rozwój energetyki jądrowej w Afryce liczą dostawcy technologii z Francji, Rosji oraz Chin.
Francja tradycyjnie jest dobrze umiejscowiona w Afryce, gdzie francuskie firmy posiadają m.in. kopalnie uranu.
Rosjanie przyczółek znaleźli w Egipcie. 11 grudnia 2017 r. prezes rosyjskiego koncernu Rosatom Aleksiej Lichaczew i minister energii Egiptu Mohamed Shaker podpisali umowę zakładającą budowę czterech bloków jądrowych w elektrowni El Dabaa.
Wartość projektu to 21 miliardów dolarów. Podpisaniu umowy towarzyszyli prezydenci Władimir Putina i Abdel Fattah El Sisi.
Ponadto Rosatom ma postawić w Nigerii cztery reaktory o łącznej mocy 4,8 tys. MW.Rosjanie mają wybudować także elektrownię jądrową w Sudanie.Tak jak w wielu innych sektorach w Afryce, tak i w energetyce jądrowej coraz mocniej czują się Chiny.China National Nuclear Corporation (CNNC) posiada już podpisane umowy o współpracy m.in. z Ghaną i Nigerią.
Z kolei China General Nuclear Power Corporation (CGN) ma pomóc Kenii wybudować elektrownię jądrową o mocy 1000 MW a w Ugandzie przy pomocy Chińczyków ma powstać elektrownia jądrowa o mocy 2000 MW.
Chińczycy mają także kilka kopalni uranu w Afryce, jak np. Husab w Namibi oraz Azelik w Nigrze.
źródło: wnp.pl