– Elektrownia Bełchatów, jak i ZE PAK, to idealne miejsca na lokalizację elektrowni jądrowej. Tam system energetyczny jest rozbudowany. To nie jest budowanie na greenfieldzie, tam już jest odpowiednie zaplecze, są także odpowiednie kadry. W jednej i drugiej lokalizacji jest pełne zaplecze techniczne, obie lokalizacje są w centralnym miejscu systemu energetycznego. Elektrownia jądrowa, która z definicji ma pracować w podstawie, tam by się pięknie wpisywała – mówi Ziemowit Iwański, dyrektor wykonawczy ds. rynków zagranicznych w Energoprojekt Katowice.
Lokalizację elektrowni jądrowej na Pomorzu wybrano ok. 10 lat temu i przez ten okres nikt nie spojrzał, jak będzie wyglądała polska energetyka w przyszłości, jakie będą obowiązywać tendencje w energetyce w związku z regulacjami unijnymi.
Elektrownia jądrowa będzie budowana ok. 10 lat. A co będzie się działo za 10 lat w Elektrowni Bełchatów? Będą wyłączane stare bloki węglowe.
Budowa w Żarnowcu dwóch bloków jądrowych o mocy ponad 3000 MW z zapewnieniem właściwego ich chłodzenia może być wyzwaniem, a na pewno nie będzie tania.
Rozstrzygnięcie ws. budowy polskiej elektrowni jądrowej musi nastąpić w tym roku, jeżeli chcemy dotrzymać porozumień z Komisją Europejską – powiedział w środę 4 kwietnia podczas konferencji Europower minister energii Krzysztof Tchórzewski.
75 mld zł za dwa bloki jądrowe to dużo czy mało?
– Na temat ceny nie chcę dyskutować, ponieważ koszt budowy elektrowni jądrowej związany jest z wyborem lokalizacji, a tej wciąż nie znamy. Końcowy koszt budowy można określić, znając szczegółowe warunki lokalizacyjne i pełny zakres inwestycji. Nie wiem, na jakiej podstawie określono tę kwotę, czy wyliczono średnią światową cenę za nowo budowany blok elektrowni jądrowej, czy posiłkowano się cenami z Wielkiej Brytanii, ale tam koszt budowy elektrowni Hinkley Point C jest znacznie wyższy.
Dla naszego wspólnego dobra należałoby jeszcze raz zweryfikować podstawowe założenia polskiego projektu jądrowego, czyli jego lokalizację. Powinniśmy przy tym uwzględnić strategię rozwoju sektora energetycznego w Polsce w perspektywie kilkunastu lat oraz przyszły miks energetyczny i to, co się będzie działo z obecnie działającymi, ale starzejącymi się polskimi elektrowniami. W oderwaniu od tych czynników decyzja o ostatecznym wyborze lokalizacji i budowie elektrowni jądrowej może być obarczona błędem.
Co pan ma na myśli?
– Przywiązano się do lokalizacji, gdzie miała powstać pierwsza polska elektrownia jądrowa, czyli do Żarnowca. Ta lokalizacja była początkowo pomyślana na dwa bloki jądrowe po 465 MW każdy i na te dwa bloki było chłodzenie z Jeziora Żarnowieckiego. Te bloki miały współpracować z pobliską elektrownią szczytowo-pompową Żarnowiec o mocy obecnie 716 MW, a na zatłaczaniu powyżej 930 MW. Planowano w tej lokalizacji również kolejny blok jądrowy o mocy ok. 1000 MW, ale był już za duży do chłodzenia wodą z jeziora, dlatego też miał być chłodzony przy pomocy chłodni kominowej. Więc budowa w tej lokalizacji dwóch bloków o mocy ponad 3000 MW z zapewnieniem właściwego ich chłodzenia może być wyzwaniem, a na pewno nie będzie tania.
Co z lokalizacją Choczewo?
– Nie widziałem jeszcze żadnej elektrowni jądrowej, która byłaby zbudowana na brzegu morza, na piasku. Olbrzymim wyzwaniem w tym przypadku będzie właściwe posadowienie budynków elektrowni, najcięższych w swoim rodzaju.
Jeżeli mówimy o budowie elektrowni jądrowej na wybrzeżu, to należy brać pod uwagę dwa elementy. Transport wzgórzami morenowymi i drogami byłby bardzo utrudniony. Do Żarnowca zbudowano specjalną linię kolejową. Elementy elektrowni radzieckich były projektowane w taki sposób, aby można je było transportować koleją. Natomiast tutaj może to wyglądać inaczej w zależności od typu reaktora. Generalnie, żeby uprościć drogę transportu do jednej i drugiej lokalizacji trzeba by było zbudować port morski. To jest dodatkowy koszt i jest to trochę bez sensu.
Warto się przy tym zastanowić, po co na Pomorzu tak duża koncentracja mocy? Jaki tam jest przemysł? Jaką rolę taka koncentracja mocy na peryferiach systemu energetycznego będzie odgrywać w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym?
Biorąc pod uwagę, że istnieje obiektywna potrzeba rozwoju i budowy wielkich morskich farm wiatrowych w celu zapewnienia Polsce odpowiedniego udziału energetyki odnawialnej w produkcji energii elektrycznej, należałoby dodatkowo uwzględnić potrzebę ich przyłączenia do systemu energetycznego na wybrzeżu.
Elektrownia jądrowa na Pomorzu może pod tym względem przeszkadzać projektom morskich farm wiatrowych. Jeżeli chcemy rozwijać energetykę wiatrową, to trzeba wyjść w morze. Warunki w Polsce ku temu są bardzo dobre, ponieważ Bałtyk jest płytki i w związku z tym koszty inwestycji nie będą bardzo wysokie. Mamy zakłady stoczniowe, które mają odpowiednie technologie i budują obecnie fundamenty i konstrukcje do morskich farm wiatrowych. To można doskonale wykorzystać i zapewnić tym firmom rozwój na długie lata. To jest niezły interes, fundamenty wież wiatrowych są konstrukcjami morskimi, które co 3 lata muszą mieć przeglądy, a co kilka lat generalny remont. W związku z tym nie dość, że zarabia się na produkcji takich elementów, to potem są stałe przychody dla producenta z ich napraw i remontów. To może zapewnić stały dopływ pieniędzy do przemysłu stoczniowego na wybrzeżu.
Potencjał polskich morskich farm wiatrowych to kilka tysięcy MW. W takich lokalizacjach jak Żarnowiec czy środkowe wybrzeże byłoby doskonałe miejsce na budowę bloków gazowo-parowych, które kompensowałyby zmienną produkcję energii z elektrowni wiatrowych. To jest tym bardziej uzasadnione, że w tych okolicach ma przebiegać gazociąg przesyłowy, tzw. Baltic Ring. Utrzymywanie lokalizacji elektrowni jądrowych na wybrzeżu trochę stoi w sprzeczności z tą koncepcją.
Jeśli więc nie wybrzeże, to co?
– Lokalizację na Pomorzu wybrano ok. 10 lat temu i przez ten okres nikt nie spojrzał, jak będzie wyglądała polska energetyka w przyszłości, jakie będą obowiązywać tendencje w energetyce w związku z regulacjami unijnymi. Elektrownia jądrowa będzie budowana ok. 10 lat. A co będzie się działo za 10 lat w Elektrowni Bełchatów? Będą wyłączane stare bloki węglowe. W Elektrowni Bełchatów zostanie jeden blok 858 MW, a reszta jednostek będzie musiała zostać wyłączona i powstanie biała plama na mapie polskiej energetyki. Tam już nowej elektrowni na węgiel brunatny nikt nam nie pozwoli zbudować.
Podobna sytuacja jest w przypadku ZE PAK. Pamiętajmy, że 1 stycznia 2018 r. już wyłączono Elektrownię Adamów. Dookoła są tereny rolnicze, na które elektrownia jądrowa nie będzie miała żadnego wpływu.
Zarówno Elektrownia Bełchatów, jak i ZE PAK to idealne miejsca na lokalizację elektrowni jądrowej. Tam system energetyczny jest rozbudowany. To nie jest budowanie na greenfieldzie, tam już jest odpowiednie zaplecze, są także odpowiednie kadry. W elektrowni jądrowej nie każdy musi być fizykiem jądrowym, przede wszystkim są potrzebni inżynierowie.
W jednej i drugiej lokalizacji jest pełne zaplecze techniczne, dobre połączenie z Krajowym Systemem Elekroenergetycznym (KSE), obie lokalizacje są w centralnym miejscu systemu energetycznego. Elektrownia jądrowa, która z definicji ma pracować w podstawie, tam by się pięknie wpisywała.
Więc dlaczego te lokalizacje nie są rozważane?
– Czasem wstyd się przyznać do błędu.
Ale to błąd trochę kosztowny…
– Jeżeli elektrownia jądrowa powstanie na Pomorzu, to będzie droższa, niż mogłaby być. Ponadto może przeszkadzać rozwojowi morskich farm wiatrowych, które także muszą być budowane. Będziemy mieć olbrzymią koncentrację mocy na wybrzeżu i wielką destabilizację KSE związaną z pracującymi w podstawie elektrowniami jądrowymi i zmienną produkcją energii z farm wiatrowych. Ktoś tym będzie musiał zarządzać. Jeszcze 10 lat temu nie było widocznego bliskiego końca starych bloków na węgiel brunatny, wiec można było wtedy myśleć, że jak się zacznie budować blok jądrowy, to za 10 lat pierwszy blok w Żarnowcu będzie pracować. Teraz sytuacja się zmieniła. Mamy pełną jasność co do tego, czego możemy oczekiwać od regulacji unijnych, że nie będzie żadnego zmiłuj się i trzeba będzie albo płacić coraz więcej za uprawnienia do emisji CO2, albo produkować energię w źródłach mało, lub zeroemisyjnych.
Konkretnych decyzji ws. programu jądrowego szybko nie poznamy. Dopiero w 2020 r. mają zakończyć się badania środowiskowe i lokalizacyjne prowadzone na Pomorzu przez PGE EJ 1.
Stopień zaawansowania realizacji działań w sferze techniczno-finansowej związanych z budową elektrowni jądrowej wskazuje na wysokie prawdopodobieństwo uruchomienia pierwszej elektrowni jądrowej dopiero po 2030 r. – wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli (NIK). Opóźnienie wynosi ponad pięć lat. Według szacunków NIK wydatki na realizację Programu polskiej energetyki jądrowej (PPEJ) w latach 2014-2017 wyniosły łącznie 776 mln zł.
źródło: wnp.pl